środa, 20 lutego 2013

Chapter 12

ROZDZIAŁ 12: ÓTNIA I WYZWANIE DO WALKI.

 

Mwitu siedziała przy wejściu u jaskini spoglądając na dolinę.Nagle podszedł do niej Kiongozi.Usiadł koło żony i spojrzał na nią.Lwica siedziała nieruchomo wpatrując się w to jedno miejsce na horyzoncie.Kiongozi przez dłuższy czas patrzył na dolinę.W końcu nie wytrzymał i spytał żonę:

 - O co chodzi?

 - Muszę Ci coś powiedziec...

 - Co się stało?

 - Kiongozi...Doa uciekła!

 - CO?!

 - To co słyszałeś.

 - Co ty jej nagadałaś?!

 - Powiedziałam jej prawdę...

 - PRAWDĘ?! JAKĄ PRAWDĘ?!

 - Kiongozi...Doa nie jest naszą córką...

 - NO PIĘKNIE!!! JEST JESZCZE COŚ O CZYM NIE WIEM????!!!!

 - Pamiętasz dzień, w którym zobaczyłeś ją pierwszy raz?

 - Tak! Byłem w tedy na spacerze! I CO?!

 - Ja też poszłam w tedy na spacer...Znalazłam ją w trawie...Była sama...Musiałam ją przygarnąc! Nie rozumiesz tego?!

 - PO CO?! NIE WIESZ CZYJĄ JEST CÓRKĄ!!!!

 - Wiem...Epesi wszystko mi powiedziała...Jest córką króla Lwiej Ziemi Jiwe i zagubionej gepardzicy Haraki.Teraz już wiesz z kąd te plamki.

 - Super! Po prostu PIĘKNIE!!! Jesteś super żoną! - Wrzasnął na nią lew i wybiegł z jaskini.Lwica spojrzała za nim z łzami w oczach.Czuła, że to wszystko jej wina.

*

Tym czasem Kiongozi dotarł już do granicy gepardziej.

 - Korongo! - Krzyknął wściekle Kiongozi.Wtem coś zaszybowało nad gejzerami i przed lwem ukazał się Korongo.

 - O co ci znowu chodzi?! - Oburzył się gepard.

 - O co chodzi?! O twoją żone i o Harake chodzi!!!

 - Więc znasz już prawdę...

 - Znam, a gdybyście nie dopuścili do tego to moja córka nie byłaby pół gepardem! Zapłacicie mi za to!!!! - Ryknął wściekle lew.

 - Nie rób czegoś czego będziesz żałował!

 - Ogłaszam stan wojenny! Natychmiast! 

 - Nie możesz!

 - Mogę! Jeśli wygram wyniesiecie się z tąd i nie wrócicie! JASNE?!

 - Jak sobie chcesz!!!

 - WOJNA! - Krzyknęli jednocześnie, a ich stada natychmiast przybiegły na pomoc.

 - ATAK! - Wrzasnął lew i stada zaczęły się kotłowac pomiędzy granicami.Walka się rozpoczęła.

*

W tym samym czasie daleko od Dzikiej Doliny Doa przemierzała pustkowia wyczerpana i ledwo żywa.W końcu wkroczyła w jakąś dolinę.Było tam bardzo ładnie.Doa napoiła się przy strumyczku, a potem upolowała sobie mysz polną by coś przegryśc.Potem poszła dalej.Długo błąkała się po dolinie.Straciła już nadzieję, że odnajdzie matkę gdy nagle niedaleko zobaczyła leżącą w trawie gepardzicę.Zmrużyła oczy patrząc uważnie na wylegującą się na trawie nieznajomą.Doa nie wiedziała kto to jest.W końcu nigdy nie widziała swojej matki i nie wiedziała jak ją odnaleśc.Na świecie żyje mnóstwo gepardów! Ale jednak jakieś uczucie mówiło jej, że to ona.Przełknęła ślinę i nieśmiało zaczęła iśc w jej kierunku.

______________________________________

Na tym zakończę ten rozdział.Następny pojawi się za max 5 komciów.

Tandi219:3                             

5 komentarzy:

  1. Super rozdział! Mam nadzieję, że w walce nikt poważnie nie ucierpi...
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No! Widzisz poradziłaś sobie lepiej niż ja!! Masz talent do pisania i tyle! Notcia była świetna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sobie śledzę te blogi i.. trafiam na Twój : ))
    Dobra notka, coś nie sądzę aby stado gepardów przezwyciężyło lwy, ale okaże się : DD Jeszcze raz świetne i dodaję twój blog do ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa notka :)
    Właściwie dobrze, że Mwitu wyjawiła Kongiozemu prawdę na temat pochodzenia Doy. I tak, prędzej czy później, prawda by wyszła na jaw...
    No i Kiongozi wywołał wojnę tylko dlatego, że Doa jest ich dzieckiem... bez sensu! xD To nie wina gepardów, że została przygarnięta przez lwy.
    Ciekawa też jestem, kim jest ta gepardzica...
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń