Chapter 12
ROZDZIAŁ 12: KŁÓTNIA I WYZWANIE DO WALKI.
Mwitu siedziała przy wejściu u jaskini spoglądając na dolinę.Nagle podszedł do niej Kiongozi.Usiadł koło żony i spojrzał na nią.Lwica siedziała nieruchomo wpatrując się w to jedno miejsce na horyzoncie.Kiongozi przez dłuższy czas patrzył na dolinę.W końcu nie wytrzymał i spytał żonę:
- O co chodzi?
- Muszę Ci coś powiedziec...
- Co się stało?
- Kiongozi...Doa uciekła!
- CO?!
- To co słyszałeś.
- Co ty jej nagadałaś?!
- Powiedziałam jej prawdę...
- PRAWDĘ?! JAKĄ PRAWDĘ?!
- Kiongozi...Doa nie jest naszą córką...
- NO PIĘKNIE!!! JEST JESZCZE COŚ O CZYM NIE WIEM????!!!!
- Pamiętasz dzień, w którym zobaczyłeś ją pierwszy raz?
- Tak! Byłem w tedy na spacerze! I CO?!
- Ja też poszłam w tedy na spacer...Znalazłam ją w trawie...Była sama...Musiałam ją przygarnąc! Nie rozumiesz tego?!
- PO CO?! NIE WIESZ CZYJĄ JEST CÓRKĄ!!!!
- Wiem...Epesi wszystko mi powiedziała...Jest córką króla Lwiej Ziemi Jiwe i zagubionej gepardzicy Haraki.Teraz już wiesz z kąd te plamki.
- Super! Po prostu PIĘKNIE!!! Jesteś super żoną! - Wrzasnął na nią lew i wybiegł z jaskini.Lwica spojrzała za nim z łzami w oczach.Czuła, że to wszystko jej wina.
*
Tym czasem Kiongozi dotarł już do granicy gepardziej.
- Korongo! - Krzyknął wściekle Kiongozi.Wtem coś zaszybowało nad gejzerami i przed lwem ukazał się Korongo.
- O co ci znowu chodzi?! - Oburzył się gepard.
- O co chodzi?! O twoją żone i o Harake chodzi!!!
- Więc znasz już prawdę...
- Znam, a gdybyście nie dopuścili do tego to moja córka nie byłaby pół gepardem! Zapłacicie mi za to!!!! - Ryknął wściekle lew.
- Nie rób czegoś czego będziesz żałował!
- Ogłaszam stan wojenny! Natychmiast!
- Nie możesz!
- Mogę! Jeśli wygram wyniesiecie się z tąd i nie wrócicie! JASNE?!
- Jak sobie chcesz!!!
- WOJNA! - Krzyknęli jednocześnie, a ich stada natychmiast przybiegły na pomoc.
- ATAK! - Wrzasnął lew i stada zaczęły się kotłowac pomiędzy granicami.Walka się rozpoczęła.
*
W tym samym czasie daleko od Dzikiej Doliny Doa przemierzała pustkowia wyczerpana i ledwo żywa.W końcu wkroczyła w jakąś dolinę.Było tam bardzo ładnie.Doa napoiła się przy strumyczku, a potem upolowała sobie mysz polną by coś przegryśc.Potem poszła dalej.Długo błąkała się po dolinie.Straciła już nadzieję, że odnajdzie matkę gdy nagle niedaleko zobaczyła leżącą w trawie gepardzicę.Zmrużyła oczy patrząc uważnie na wylegującą się na trawie nieznajomą.Doa nie wiedziała kto to jest.W końcu nigdy nie widziała swojej matki i nie wiedziała jak ją odnaleśc.Na świecie żyje mnóstwo gepardów! Ale jednak jakieś uczucie mówiło jej, że to ona.Przełknęła ślinę i nieśmiało zaczęła iśc w jej kierunku.
______________________________________
Na tym zakończę ten rozdział.Następny pojawi się za max 5 komciów.
Tandi219:3
Proszę o wasze komcie!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Mam nadzieję, że w walce nikt poważnie nie ucierpi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział:)
No! Widzisz poradziłaś sobie lepiej niż ja!! Masz talent do pisania i tyle! Notcia była świetna!
OdpowiedzUsuńTak sobie śledzę te blogi i.. trafiam na Twój : ))
OdpowiedzUsuńDobra notka, coś nie sądzę aby stado gepardów przezwyciężyło lwy, ale okaże się : DD Jeszcze raz świetne i dodaję twój blog do ulubionych.
Bardzo ciekawa notka :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie dobrze, że Mwitu wyjawiła Kongiozemu prawdę na temat pochodzenia Doy. I tak, prędzej czy później, prawda by wyszła na jaw...
No i Kiongozi wywołał wojnę tylko dlatego, że Doa jest ich dzieckiem... bez sensu! xD To nie wina gepardów, że została przygarnięta przez lwy.
Ciekawa też jestem, kim jest ta gepardzica...
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)